piątek, 31 października 2014

Cool Summer Sole de Luxe


Wyjątkowo pretensjonalną nazwę wymyśliłam dla tego mydła, ale sama przyszła :)
Mydło robiłam w pewien chłodny, letni dzień, na bazie solanki, z fajnymi tłuszczami :) W środku jest dużo oliwy, olej kokosowy, z ostu, masło shea i masło kakaowe.

Już wcześniej pisałam, że sól rozpuszczona w wodzie rozjaśnia mydło. Soli można rozpuszczać dowolnie dużo,  aż do uzyskania nasyconego roztworu soli czyli solanki, którą tutaj zastosowałam. Takie mydła są jednak na początku dość kruche. Raczej nie nadają się do krojenia z bloku, bo się rozpadną. Chociaż są mydelniczki, które potrafią zrobić mydło solankowe, wymusić w piekarniku fazę żelową a potem kroić jeszcze ciepłe i na dodatek stemplować! I to wszystko w jakieś dwie godziny! Ja póki co nie czuję się jeszcze na siłach na taki eksperyment.

Jak widać na zdjęciach mydło solankowe ma bardzo ładny biały kolor i jest aksamitnie gładkie. Używam go głównie do mycia twarzy (co kilka dni na zmianę z Savon Noir).

Uprzedzam od razu pytania dotyczące soli w mydle:
  • dodana w postaci sypkiej do gotowej masy obniża tworzenie piany. Dlatego mydła solne (przedstawię wkrótce) robi się najczęściej z 100% oleju kokosowego. Wówczas można wsypać soli nawet w ilości 300% masy tłuszczów! Chociaż przy tej ilości nie ma co się spodziewać wielkiej piany. Ale da się :)
  • mydło solankowe zawiera znacznie mniej soli  (ok. 30% masy wody) i ta sól nie ma wpływu na tworzenie piany, czyli można korzystać z dowolnego przepisu.



piątek, 24 października 2014

Gold Plant - tani tłuszcz palmowy



Dzisiaj tylko krótko, ale za to radośnie :)

Wczoraj podczas zakupów w Carrefourze z zaskoczeniem zauważyłam, że wreszcie można w zwykłym sklepie kupić 100% tłuszczu palmowego! Na dodatek dość tanio - ok. 4 zł za 500g. Czyli nie trzeba już szukać sklepów z produktami z Niemiec i kupować od razu całego kilograma.

Inną sprawą jest ekologia takiego tłuszczu. Na zagranicznych mydlanych forach ciągle przewija się dyskusja smalec kontra tłuszcz palmowy. Smalec nie podoba się wegetarianom, tłuszcz palmowy ekologom. Uprawy palmy olejowej powodują wycinkę lasów deszczowych, do tego dochodzi transport przez pół świata. Dlatego ja skłaniam się ku frakcji "smalcowej" :)

Czyli do mydeł jak komu pasuje, ale kulinarnie oleju palmowego nie polecam. Poczytajcie na ten temat np. tutaj.

środa, 22 października 2014

Atramentowa lawenda


Zachciało mi się nowego, lawendowego mydła. Kiedyś ten zapach kojarzył mi się z babciną szafą, ale polubiłam go na nowo. Przy okazji chciałam przetestować nowy niebieski i fioletowy barwnik. No, to sobie zaszalałam :D. W planie były cienkie kolorowe i białe paski w niezafarbowanym niczym mydle. Co wyszło - widać na załączonym obrazku.

Pierwszym błędem było już nie dodanie soli do wody na ług. Skupiłam się na dodawaniu jedwabiu, a o soli zupełnie zapomniałam. Ma to ten efekt, że niezafarbowana masa jest półprzeźroczysta i obok niebieskiej wygląda trochę "brudno". Ale trudno :)

Na poniższym zdjęciu widać jak zrobić taki mydlany "kwiatek". Wystarczy pusta butelka po coli, w zagłębieniach na dnie wycinamy otwory. I później po kolei lejemy kolorową masę.


 Mydło wyszło mi dość miękkie, jeszcze 2 tygodnie po zrobieniu ugina się pod naciskiem palca. Powodem może być prawie 30% oleju z ryżu. Żeby wydostać je z rury włożyłam całość na kilka godzin do zamrażalnika. Pocięłam "ogrzany" znowu wałek po kolejnych kilku godzinach. Aby na powierzchni nie tworzyła się skroplona para owinęłam go na ten czas w folię spożywczą.

Mydełko nawet świeże rewelacyjne się pieni. W składzie oprócz oleju z ryżu jest też ok. 30% smalcu, oliwy i jakieś 5% oleju rycynowego.

piątek, 3 października 2014

Mydło ogrodnika z peelingiem i konfetti


Sezon ogrodniczy już w zasadzie za nami, ale może pomysł przyda się jeszcze na jesienne porządki w ogrodzie.

Mydło ogrodnika to najczęściej mydło które w składzie ma dużo oleju kokosowego (nawet 30% - 40%), przez co ma dobre właściwości myjące. Poza tym zwykle jest jak najbardziej ziołowe, czyli robione na bazie wywaru / odwaru ziołowego (mięta, rumianek), z dodatkiem ziołowych olejków eterycznych (rozmaryn, szałwia, mięta, lawenda...). Warto dodać też nieco drobinek peelingujących, jak np. zmieloną kawę, ziarenka maku itd. No i powinno wyglądać "rustykalnie" :)

W moim mydle widać jeszcze (jak się dobrze przyjrzeć ;) ) kawałki innego mydła. Jest to sposób na zagospodarowanie mydła, które nie przypadło nam do gustu, łamało się podczas krojenia itd. ale mimo wszystko chcemy je jakoś zużyć (bo np. ma dobry skład). Wówczas można takie drobinki (mniejsze lub większe) wrzucić do świeżej masy mydlanej.

Na dwie rzeczy należy zwrócić uwagę: aby te kawałeczki były jak najświeższe i aby skład obydwu mydeł był podobny. Gdy mydło jest już nieco starsze, można konfetti skropić niewielką ilością wody. Gdy jednak skład mydeł się różni, wtedy im mydła mniej, tym bardziej widać różnicę:


Moje kawałki konfetti składają się w większej części z tłuszczy stałych i niestety zmydlają się wolniej niż reszta. Nie podoba mi się taki efekt i muszę w przyszłości bardziej uważać na różnice w składzie.

No i jeszcze "outfit" :) Aby w ogrodzie mydło było zawsze pod ręką i nie moczyło się w mydelniczce, dobrym pomysłem jest wydrążenie w mydle otworu i powieszenie mydła na sznurku. Lub jeszcze ciekawej, zatopienie sznurka w mydle. Spójrzcie na ten pomysł z mydłem w doniczce - genialne!