sobota, 28 listopada 2015

Różane na gorąco


W lecie przywiozłam z Bułgarii olejek różany. Nie, nie ten oryginalny, drogi, tylko otrzymywany syntetycznie, ale też ładnie pachnący. Oczywiście od samego początku z przeznaczeniem do mydła :)
Producent mógł nie przewidzieć takiego zastosowania, nie miałam więc pewności jak zachowa się masa mydlana po dodaniu olejku. Zdecydowałam się więc na mydło na gorąco, a olejek dodałam po zmydleniu (nie mam pojęcia dlaczego ten genialny pomysł nie przyszedł mi do głowy przy robieniu mydła "świątecznego", ale o tym będzie później).

Chciałam też, aby mydło miało różowy kolor, dlatego dodałam od początku nieco czerwonej glinki. Po zmydleniu, gdy masa była jeszcze gorąca dodałam nieco oliwy z dodatkową porcją glinki. Chciałam uzyskać w mydle ciemniejsze "żyłki", ale nie bardzo mi to wyszło. Chociaż efekt końcowy podoba mi się :) Te "żyłki" przez jakiś czas wyciekały z mydła, bo specjalnie nie wymieszałam ich dokładnie z masą, ale po pewnym czasie wszystko się ładnie do mydła wchłonęło.

Do stemplowania też użyłam nieco tej samej glinki, chociaż nie rozprowadziła się w zagłębieniach równomiernie. Ale generalnie jestem z tego mydła zadowolona, podoba mi się, ładnie pachnie i będzie fajnym prezentem dla zaprzyjaźnionych pań :)

czwartek, 5 listopada 2015

Potasowe mydło do zębów


 

Przedstawiam Wam drugi rodzaj mydła do zębów, czyli potasowe. Z czasem doszłam do wniosku, że bardziej je lubię, bo pozwala na bieżąco tworzyć różne rodzaje pasty. 

Bazą jest mydło potasowe o takim składzie:
  • 50 g masła kakaowego
  • 50 g masła shea
  • 50 g oleju z migdałów
  • 50 g oleju z krokosza
  • 50 g oliwy
  • 84 g wody
  • 48,8 g KOH (90%!) - daje przetłuszczenie ok. 5-6%
Tłuszcze mogą być oczywiście inne, ale należy unikać oleju kokosowego, odpowiedzialnego za mydlany smak, który akurat w tym przypadku ma znaczenie :)

Tłuszcze stopiłam w słoiku, dodałam ług, zmiksowałam i włożyłam cały słoik do łaźni wodnej czyli po prostu do garnka z gorącą wodą (60-70 C). Co jakiś czas przemieszałam masę (mydło potasowe może się rozwarstwić, ale nie należy się tym przejmować) i poczekałam, aż całość przejdzie przez fazę żelową.
Po wystudzeniu mydło jest w zasadzie gotowe. Ale w przypadku mydeł do zębów szczególnie trzeba zwracać uwagę na to, aby było łagodne, czyli dobrze dojrzałe. Przy mydłach sodowych mówi się nawet o 6 miesiącach, tutaj myślę, że nie trzeba aż tak długo czekać. Ja zaczęłam go używać już po niecałym miesiącu :)

Ten sam słoik służy mi również jako opakowanie do przechowywania mydła :)

Nie sugerujcie się składem na wieczku, bo pisałam go z głowy, z której wyleciał mi olej z krokosza :) Ale pamiętałam, że wszystkiego było po równo :D

Dobra, mamy mydło, ale to na razie połowa sukcesu. Tzn. można nim myć zęby, zapach ma taki "ciasteczkowy", smak odrobinę gorzki. Ale lepiej teraz przystąpić do podrasowywania mydła. Ja dodałam ksylitol i olejki eteryczne. Proporcje są takie:

  • 30 g mydła potasowego
  • 10 g rozdrobionego (w moździerzu) ksylitolu 
  • 30 - 40 kropli olejków eterycznych
Wyszła pasta jak na zdjęciu, bardzo wydajna. Wystarczy odrobina, aby mydło ładnie się pieniło i dawało uczucie czystości.

Jeśli chodzi o olejki, to polecam ok. 30 kropli miętowego lub eukaliptusowego i po 10 kropli anyżowego, z trawy cytrynowej, pomarańczowego, czy jakie tam macie i lubicie :) Rozmarynowy, cytrynowy, odrobina goździkowego lub cynamonowego... Tu właśnie wychodzi zaleta mydła potasowego, bo każda partia może inaczej smakować :)

Co można jeszcze dodać? O dodatkach napisałam już przy okazji mydła sodowego. Myślę, że węgiel aktywowany, podobno wybiela zęby. Przestrzegałabym natomiast przed różnymi glinkami, bo mimo tego, że wydają się miękkie, to jest jednak pomielona twarda skała, która może uszkadzać szkliwo. Pasta nie musi mieć ścieralnych drobinek, aby była skuteczna.
Aha, można też dodać sól, ale raczej nie polecam. Jak już wcześniej pisałam dodałam sól do mydła sodowego i podczas mycia zębów wydziela się więcej śliny. Trochę mi to przeszkadza.

Życzę więc miłej zabawy i zdrowych zębów! :)