czwartek, 11 września 2014

Mydło potasowe (KOH)

Stało się, przeszłam kolejną granicę :) Zrobiłam mydło potasowe, czyli z użyciem ługu potasowego z KOH zamiast ługu sodowego z NaOH. Okazało się, że nie taki diabeł straszny i stopień skomplikowania pracy wcale nie jest dużo większy niż przy "zwykłym" mydle. No, pojawia się wprawdzie etap podgrzewania masy w piekarniku jak w OHP, ale za to odpada wlewanie do formy i cała związana z tym zabawa.

Bo gotowe mydło potasowe otrzymujemy w postaci pasty:


Dodatkowo nie jest tu tak bardzo ważny dobór tłuszczy ze względu na twardość i tworzenie piany.
Mój zastosowany tu przepis to 20% oleju kokosowego, 20% oliwy i 60% oleju rzepakowego. Przetłuszczenie 3%. UWAGA - KOH chyba nigdy nie bywa 100%, ja mam taki najczęściej spotykany o stężeniu 90% i NALEŻY TO UWZGLĘDNIĆ W KALKULATORZE! Np. w soapcalc koniecznie zaznaczyć znacznik "90% KOH"!

Przetłuszczenie nie jest zbyt duże, ale mydło potasowe ma tą zaletę, że zawsze można je ulepszyć lub zmienić: dodać trochę tłuszczu, zapachu, koloru, wody... Najlepiej przechowywać sobie taką bazę (podobno można przez lata) w szczelnie zamkniętym pojemniku i w miarę potrzeby coś z niej robić:
  • np. dodać trochę np. oliwy i rozcieńczyć (na 100g mydła ok. 150g wody) i uzyskać w taki sposób mydło w płynie. Można je przy okazji dodatkowo zafarbować i "wypachnić".
  • tylko rozcieńczyć i używać do czyszczenia łazienki, mycia podłóg, prania itd.
  • rozcieńczyć jeszcze bardziej i używać w ogrodzie do oprysków. Nie znam się na tym, ale widziałam w sklepie ogrodniczym
No dobra, a jak się takie mydło konkretnie robi?

Pierwszą różnicą jest KOH, który u mnie był w postaci płatków a nie granulek :) Daje się go nieco więcej niż NaOH, ale to już określi kalkulator.
Po drugie - warto pracować jak najcieplej się da. Tzn. podgrzać tłuszcze i nie studzić specjalnie ługu. Po zmieszaniu bardzo długo trzeba miksować masę, ale warto co chwilę robić kilka minut przerwy. Po pierwsze nie spalimy miksera, a po drugie w tych "chwilach wytchnienia" masa i tak ze sobą reaguje.
Po ok. 20 minutach zrobiła się już jednolita i całkiem gęsta i wtedy włożyłam ją do nagrzanego do 80 C piekarnika:


Czytałam, że mydło w piekarniku może się znowu rozwarstwiać. Nie należy się tym martwić, tylko znowu porządnie wymieszać. W moim przypadku nic się nawet nie rozwarstwiało, ale co jakiś czas mieszałam wszystko, żeby się porządnie zmydliło.
Po ok. pół godzinie mydło było gotowe i wyglądało tak:


Jest przeźroczyste, plastyczne, ale luźne. Część już rozpuściłam i zrobiłam mydło w płynie, większość czeka jeszcze grzecznie w pudełku :)

Aha, wbrew oczekiwaniom mydło bardzo źle rozpuszcza się w wodzie! Już myślałam, że na zawsze zostaną w garnku takie "miodowe" kluchy, ale cierpliwie trzeba ciągle mieszać i podgrzewać. Kiedyś się w końcu rozpuści :)

A co dalej? Kusi mnie Moroccan Black Soap z 100% oliwy z dodatkiem pasty z czarnych oliwek, a ług jest zrobiony na bazie gliceryny. Ostatnio pochwaliła się nim mini na swoim blogu i na niemieckim forum już się mydelniczki nakręcają :)


4 komentarze:

  1. Dla mnie to jednak czysta magia ... :)
    Czy takie mydełko potasowe dobrze się pieni ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, pieni się fantastycznie! Mimo tego, że nie ma w nim dużo tłuszczy tworzących pianę, ale to w przypadku mydeł potasowych i tak podobno nie ma wielkiego znaczenia.
    I masz rację, że to magia :) Jak zrobiłam swoje pierwsze mydło też miałam takie wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam właśnie 2 kilo tego potasu i zbieram motywację. Wyczytałam, że można uzyskać na potasie odczyn 6, to może to dobry pomysł na płyn do kąpieli? Piszesz jednak, ze z rozpuszczaniem w wodzie nie jest tak hops.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie sprawdzałam pH mydeł, nic też nie wiem o odczynie mydła potasowego :( Tu Ci niestety nic nie pomogę. A z rozpuszczaniem w wodzie jest trochę problemu, ale da się przeżyć ;)

    OdpowiedzUsuń