czwartek, 26 marca 2015

Miętowa czekolada

 

Na życzenie córki ponownie zrobiłam mydło czekoladowo - miętowe. Ponieważ aromat czekoladowy barwi mydło na brązowo, dodałam go tylko do czekoladowej części dodatkowo zabarwionej łyżeczką kakao. Olejek miętowy jak łatwo się domyślić trafił do zielonej części.

Chciałam wreszcie przetestować spin-swirl czyli tworzenie wzorów przez kręcenie formą wypełnioną masą mydlaną. Wlewałam masę po kolei w dwa rogi formy i w efekcie uzyskałam coś takiego:



Po kilkukrotnym, energicznym pokręceniu formą (uważać, żeby masa się nie wychlapała!) powstały takie esy-floresy:


Z efektu niestety nie bardzo jestem zadowolona. Spodziewałam się bardziej filigranowych paseczków. No, ale trudno, na pierwszy raz może być :)

Przy okazji chciałabym was przed czymś przestrzec. Na wielu forach mydlarskich zaleca się wstawianie mydła do piekarnika. Jest to uzasadnione w przypadku robienia mydła metodą na gorąco (OHP), gdzie zmydloną masę przekłada się później do formy.

Mydła robione na zimno również można wstawić do piekarnika, aby wspomóc nieco fazę żelową. Sama tak robię. Tzn. robiłam, bo przysięgłam sobie właśnie solennie, że masę mydlaną w formie należy zaizolować, zostawić w spokoju i koniec. Kolejny raz przekonałam się boleśnie, że mydło, w którym faza żelowa przeszła w zbyt wysokiej temperaturze ma nierównomierną strukturę i się kruszy:


Ostrożnie wyrównałam kostki obierakiem do warzyw i w efekcie uzyskałam mydełka jak na pierwszym zdjęciu. Ujdą w tłoku, na szczęście są przeznaczone do użytku domowego, a nie na prezenty :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz