sobota, 28 listopada 2015

Różane na gorąco


W lecie przywiozłam z Bułgarii olejek różany. Nie, nie ten oryginalny, drogi, tylko otrzymywany syntetycznie, ale też ładnie pachnący. Oczywiście od samego początku z przeznaczeniem do mydła :)
Producent mógł nie przewidzieć takiego zastosowania, nie miałam więc pewności jak zachowa się masa mydlana po dodaniu olejku. Zdecydowałam się więc na mydło na gorąco, a olejek dodałam po zmydleniu (nie mam pojęcia dlaczego ten genialny pomysł nie przyszedł mi do głowy przy robieniu mydła "świątecznego", ale o tym będzie później).

Chciałam też, aby mydło miało różowy kolor, dlatego dodałam od początku nieco czerwonej glinki. Po zmydleniu, gdy masa była jeszcze gorąca dodałam nieco oliwy z dodatkową porcją glinki. Chciałam uzyskać w mydle ciemniejsze "żyłki", ale nie bardzo mi to wyszło. Chociaż efekt końcowy podoba mi się :) Te "żyłki" przez jakiś czas wyciekały z mydła, bo specjalnie nie wymieszałam ich dokładnie z masą, ale po pewnym czasie wszystko się ładnie do mydła wchłonęło.

Do stemplowania też użyłam nieco tej samej glinki, chociaż nie rozprowadziła się w zagłębieniach równomiernie. Ale generalnie jestem z tego mydła zadowolona, podoba mi się, ładnie pachnie i będzie fajnym prezentem dla zaprzyjaźnionych pań :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz