Do tego mydła masa spokojnie może być gęstsza, jak budyń. Można wtedy łatwo utworzyć warstwy.
W ciemniejszej warstwie jest czerwona glinka, z której zrobiłam też "żyłkę" między warstwami i posypałam wierzch. Żyłka nie może być zbyt gruba, bo inaczej warstwy mogą się nie zespoić.
Wypachniałam mydło lawendowym olejkiem eterycznym i ylang-ylang. Na ten ostatni trzeba uważać - jest bardzo intensywny i tłumi wszystkie inne. Osobiście nie bardzo za nim przepadam.
Stempel to odciśnięta w modelinie łapka mojego kota :)
W składzie jest olej kokosowy, masło shea, olej rzepakowy, z pestek winogron i trochę rycynowego. Przetłuszczenia 10%.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz