sobota, 11 lutego 2017

Różane barwione alkanną


Przypomniało mi się, że mam przecież jeszcze korzeń alkanny, którą już kiedyś barwiłam mydło na fioletowo. Wtedy kolor nie wyszedł zbyt intensywny, postanowiłam więc bardziej poszaleć. Od razu mówię, że powyższe zdjęcie nie oddaje w pełni koloru, a nie udało mi się zrobić lepszego. Ale jeśli przyjrzysz się mydłu z prawej strony, to przy prawej krawędzi widać nieco jaśniejsze fragmenty. I taki jest mniej więcej kolor tego mydła.

Przepis przewidywał 600g tłuszczów, z czego połowa to w równych częściach rzepak i oliwa. Kilka dni wcześniej zmieszałam więc po 170g tych olei i dodałam 6g korzenia alkanny. Do mydła potrzebowałam tylko po 150g, ale uwzględniłam nieco oleju, który na pewno wsiąknie i zostanie w "fusach". Po kilku dniach oleje miały już intensywny, czerwony kolor. Po zmieszaniu z pozostałymi tłuszczami i zrobieniu masy kolor dalej był intensywny.

Nie wiem, czy to wyraźnie widać, ale mydło jest zrobione metodą na gorąco, czego później troszkę żałowałam, bo w garnku powstała ładna fioletowa masa, którą musiałam zburzyć. Dodałam nieco jogurtu i olejek różany (z powodu którego robiłam w ogóle na gorąco, bo inaczej spowodowałby prawdopodobnie beton).

Wlałam masę do rury. I to był błąd! Zupełnie zapomniałam, że takie mydło trudniej wyjąć z formy niż to robione na zimno. I rzeczywiście. Rura zakleiła się na amen. Ani mrożenie, ani walenie w podłogę nie pomagało. W akcie desperacji rzuciłam prośbę o ratunek na Pianę Mydlaną i otrzymałam bezcenną radę: ogrzać! Nagrzałam piekarnik do 70C i włożyłam rurę dosłownie na jedną minutę. Po wyjęciu od razu zaczęłam nadziewać ją na słoik i... poszło bez problemu! Masa przy ściankach stała się bardziej plastyczna i mydło dało się wyjąć. Cenna rada do zapamiętania!

A'propos temperatury mydła, to ostatnio właśnie na FB ktoś spanikowany pisał, że mydło przy krojeniu tak się kruszy, że praktycznie kawałki się rozpadają. Okazało się, że mydło było wcześniej trzymane w lodówce. Poradziłam, aby chwilę poczekać z krojeniem, albo nawet nieco ogrzać w piekarniku. I okazało się, że rzeczywiście po chwili, gdy mydło osiągnęło temperaturę pokojową, dało się pokroić w ładne kawałki.