Ciągle spotykam się z zachwytami mydłem potasowym :) Jakie jest rewelacyjne, że potasowe z 100% oleju lnianego robi cuda ze skórą, jakie jest wygodne w użyciu itd.
Mówiąc szczerze nie do końca podzielałam te zachwyty. Nie tyle chodziło mi o właściwości takiego mydła, ale raczej o wygodę użycia. Jakoś nigdy się nie udało mi rozpuścić mydła potasowego w wodzie i uzyskać zadowalającej konsystencji. Było zbyt wodniste, dozownik po jakimś czasie się zapychał (bo resztki wysychały) i jakoś tak to moje przeźroczyste potasowe leżało sobie w wiaderku i czekało na lepsze czasy :)
I te lepsze czasy chyba właśnie nadeszły, bo znalazłam pomysł na.. peeling! Który jednocześnie może być sposobem na wygodne używanie mydła potasowego pod prysznicem!
Pomysł jest całkiem prosty: rozrabiamy mydło potasowe z niewielką ilością wody, dokładamy dodatki pielęgnujące i zapachowe i dosypujemy mnóstwo cukru lub soli (lub ich mieszaniny).
W moim przypadku przepis wygląda następująco:
- 30 g mydła potasowego (tego)
- 20 g mocnego naparu kawy
- 2 łyżeczki mielonej kawy (suchej)
- 10 g oleju pielęgnującego (u mnie oliwa)
- 300 g cukru
- jakiś olejek eteryczny / perfumowany, ale niekoniecznie
Taki peeling jest super! Dodatkowy olej pielęgnuje skórę, ale jednocześnie nie daje zbyt tłustego odczucia. Cukier i drobinki kawy przyjemnie "drapią", w powietrzu unosi się delikatny zapach kawy, a mydło myje :)
Na bazie tego pomysłu można wymyślać inne receptury, np.:
- z dodatkiem miodu, mleka (w proszku), płatków owsianych
- z roztartymi w cukrze płatkami róży
- z roztartymi liśćmi mięty i startą skórką z cytryny / limonki
- z glinkami pielęgnacyjnymi
- z borowiną i solą (również z Morza Martwego)
Bawcie się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz